Hau, Przyjaciele!
Ferie czy nie ferie? Niby dzisiaj dzieci spały trochę dłużej, ale potem zerwały się i zaczął się codzienny pośpiech. Krótkie spięcie o to, kto ze mną wyjdzie. Byłem oczywiście tradycyjnie poganiany: "Tobi, szybciej, szybciej!" A przecież znalazłem kilka fantastycznych śladów wśród lekko zamarzniętych liści. W domu nerwowa bieganina i pytania typu: "Gdzie mój czepek?", "Masz klapki?", "Wzięłaś dla mnie ręcznik?" No tak. Całą grupą wybierają się na basen. A ja? Trochę obrażony poszedłem spać. Na szczęście Kuba nie schował pościeli, więc zapewniłem sobie pełen komfort. Czas szybko minął, a po obiedzie Paulina i Jadzia wzięły mnie do biblioteki. Trasa przez Park Grunwaldzki należy do moich ulubionych. Odczytywanie śladów zostawionych przez różne psy jest z pewnością ciekawsze niż te wszystkie książki, które zadowolone dziewczyny taszczyły do domu. A teraz tapczan, herbata, ciasteczka i pilnowanie Pauliny. Uwielbiam literaturę. Cześć. Tobi.