Hau, Przyjaciele!
Już wczoraj uciekałem wieczorem ze spaceru, gdyż coś huknęło niebezpiecznie. Na nic tłumaczenia Kuby, że to tylko petardy. Już samo słowo brzmi straszliwie. A dzisiaj mam nakazany długi sen, bo podobno w nocy nie będzie spokoju. Coś się szykuje. Nie wiem, co, ale chyba coś ważnego. Wszyscy omawiają sprawy Sylwestra, a ja nie wiem, czy to imię jakiegoś wujka, czy to święto? Pani z Panem poszli rano do pracy, a dzieci spały bez końca. Lecz gdy wstały, to energia je wprost rozrywała. Zaczęło się bieganie po mieszkaniach- do Jadzi i z powrotem. Bo u nas będą się bawić nastolatki, a w mieszkaniu obok dorośli. A ja? Czy mam pilnować dzieci, czy przed petardami schronić się lepiej u rodziców? Jestem w rozterce i z zazdrością przyglądam się Funi. Siedzi spokojnie na parapecie, bo wie, że pani Maria nigdzie się nie wybiera. Cześć. Tobi.