Hau, Przyjaciele!
Zmęczony wczorajszym świętowaniem nawet nie usłyszałem, kiedy Pan z Panią wyszli do pracy. Dla mnie ważne, że dzieci śpią. Wtedy ja też mam wolne. Wepchałem się na tapczan Pauliny, spojrzałem groźnie dokoła, czy nie ma w poblizu jakiegoś wroga i przewróciłem się łapami do góry. To oznaka pełnego zadowolenia i poczucia szczęścia. Psi sposób wyrażania uczuć. Ludzie tak nie robią. Ręce do góry to raczej oznaka poddania się. A potem dzień toczył się niespiesznie. Około południa wpadła Jadzia. Dziewczyny pokazywały sobie prezenty, ja obgryzałem nową kość. Zamieszanie wprowadził dopiero Kuba. Dostał na gadu wiadomość, że ma zastąpić chorego kolegę, który nie może iść z księdzem na kolędę. Zaczął się szykować, a tu ja nie byłem na spacerze, więc odbyła się ostra wymiana zdań między rodzeństwem. No co, święta skończone, życie wraca do normy...Cześć. Tobi.