hau, Przyjaciele!
"Mam rolę w jasełkach"- chwaliła się Paulina przy stole. Tato wrócił dosyć późno i rodzina skupiła się w kuchni. "A my robimy bardzo współczesną inscenizację, taką dla młodzieży. Pokażemy, że sytuacja z Betlejem mogłaby się powtórzyć. Kto by chciał wpuścić do domu obcych ludzi? Dodatkowe miejsce przy stole to często pusty znak." Paulina naburmuszyła się, gdyż rodzice słuchali brata z zaciekawieniem. Nie lubi gimnazjalistów, zawsze muszą wszystko krytykować. Nawet te najsłodsze święta. W przedstawieniu powinny być aniołki, pasterze, królowie i oczywiście Święta Rodzina! "Ja tam wole, gdy w jasełkach pokazuje się wielką radość"- odezwała się mocnym głosem i wstała lekko obrażona nie wiadomo o co. Podreptałem za nią, bo jeśli jest wesoła, to najlepiej chodźmy na spacer albo w mieszkaniu porzucajmy piłkę. Przecież trzeba pokazać, że jest nam sympatycznie. Ale Paulina chyba dorasta, bo usiadła zamyślona i zamiast się bawić, przytulała mnie, a do ucha szeptała tyle skarg, że sam popadłem w smuteczki. Cześć. Tobi.