Hau, Przyjaciele!
To była trudna noc. Właśnie śniła mi się aksamitnie gładka, sympatyczna jamniczka, gdy usłyszałem skradające się kroki. Podniosłem jazgot. "Cicho, Tobi, wariacie"- Pan próbował mnie uspokoić, ale Kuba się obudził. "Co, Mikołajowe problemy?"- uśmiechnął się i wrócił pod kołdrę. Jednak nie spał. Miałem na niego oko. Może chce podkraść czekoladę z kalendarza siostry? Nic z tego. Tobi czuwa. Przywarowałem w przedpokoju tak, by widzieć każdy pokój. Po godzinie Pani podniosła się raźno, uciszyła mnie gestem ręki i wyjęła z szafy kilka paczek. Dreptałem za nią krok w krok. Dlaczego pochyla się nad każdym łóżkiem? Co wkłada pod poduszki i ślicznie się przy tym uśmiecha? Ojej, w końcu doszła do mojej wiklinowej budki. Natychmiast tam wlazłem i rozszarpałem papier pakunkowy. Obgryzając kość, zasnąłem. Obudziły mnie krzyki o wizycie św. Mikołaja. I już nie byłem taki pewny, kto w nocy roznosił prezenty, tym bardziej , że Pani też trzymała w ręce paczuszkę. Cześć. Tobi.