"To takie niesprawiedliwe!- usłyszałem ten pełen oburzenia okrzyk, zanim Paulina weszła do domu. Szczeknąłem donośnie, że tak, zgadzam się, że ma zupełną rację. Po chwili mogłem Paulinę radośnie witać. Gdy plecak wylądował długim ślizgiem w pokoju, wiedziałem, że czeka mnie świetny spacer po śniegu! "Nikt nas nie rozumie!" denerwowała się Jadzia na klatce schodowej. Szczeknąłem aprobująco i ponaglająco.Wtedy pani Maria otworzyła szeroko drzwi. Musiała się dowiedzieć, co tak zdenerwowało uczennice. Ich gwałtowna relacja przeszła w pisk. No bo na przewrie Jadzia powiedziała coś Paulinie na ucho. To sprawy osobiste. Ale Kaludia uznała, że ją obgadują. Obraziła się i szepnęła coś Delfinie. No to Paulina jej nagadała...Nic z tego nie zrozumiałem. Dlatego pogoniłem z jazgotem Funię, ktora wyjrzała na korytarz. Przecież musimy wreszcie wyjść na spacer, bo to najlepszy lek na szkolny stres. Śnieg ma działanie uspokajające, a obie dziewczyny tego potrzebowały, bo dostały uwagi za kłótnie na szkolnym korytarzu. Cześć, Tobi.