Hau, Przyjaciele!
Urodziny! Urodziny Jadzi. Kręciłem się bez przerwy koło dzieci, gdyż zawsze jest obawa skrzywdzenia psa i można go nie zabrać na taką ważną imprezę. Już ja się na tym znam. Powiedzą, że będzie dużo gości i wystarczająco dużo zamieszania, a pies na imprezie dla nastolatków jest niepotrzebny. Dlatego warowałem przy drzwiach i nawet najmilsze zapachy nie zwabiły mnie do kuchni. Ja chce do Jadzi! No i udało się. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że goście nie siedzą przy stole. Każdy przycupnął, gdzie znalazł miejsce, Kuba i Łukasz nawet na podłodze. A więc to o mnie pomyślała Jadzia? Byłem wzruszony i zachwycony jej pomysłem. Mogłem swobodnie podchodzić do każdego, żebrać, czekać nawet na chwilę nieuwagi, by porwać coś z talerzyka. Pierwszy raz nie musiałem siedzieć pod stołem i czekać, aż komuś przypomni się pies - sam dbałem o siebie. Tylko, że młodzi wolą się bawić niż jeść. Mam nadzieję, że z tego wyrosną. Cześć. Tobi.