Hau, Przyjaciele!
Pielgrzymki na parafialny cmentarz trwają nadal. Nie tylko to jest dziwne. Moja rodzina znowu została w domu, chociaż to piątek. A gdy po śniadaniu wyszli niespiesznie, po raz kolejny musiałem zostać, bo "na cmentarzu jest zbyt tłoczno i Tobi mógłby się bać". Za to przynieśli dziwne w smaku tradycyjne słodycze. Po obiedzie znowu zniknęli i w zasadzie chciałem się obrazić. Ale wrócili z Babcią i Dziadkiem. Urządziłem najpiekniejsze powitanie, na jakie tylko było mnie stać. Oglądali na komputerze ogromną ilość zdjęć z niedawnych urodzin, a Babcia decydowała, które trzeba wywołać. Wciąż coś wspominali, śmiali się. Dla mnie najważniejsze, że kolacja była pyszna, zaś nikt nie upomina Dziadka karmiącego mnie przy stole. A wieczorem Hania zaprosiła do siebie dzieci /i mnie/. Z jej okna na strychu widać płonący lampkami cmentarz. Nikt już nie chciał opuszczać tego przytulnego i tajemniczego dzisiaj pokoju, więc zostaliśmy, by oglądać straszne filmy. Bardzo to lubię, bo wtedy Paulina i Jadzia wciąż mnie przytulają, gdyż bardzo się boją, a ja jestem przecież dzielnym psem- obrońcą. Cześć. Tobi.