Hau, Przyjaciele!
Pani obserwuje mnie i twierdzi, że zdrowieję w szybkim tempie, więc zastrzyki nie będą już potrzebne. Udało mi się wskoczyć na wysoki tapczan. Paulina tak się bowiem zaczytała w powieści Astrid Lindgren, że przestała słyszeć cokolwiek, nawet moje skomlenie. Dopiero gdy wyjadłem jej ostatniego krakersa, spojrzała na mnie ze zdumieniem. "Tobi wyzdrowiał"- oświadczyła przy kolacji. Temat został zamknięty i rodzina zajęła się wychwalaniem książek szwedzkiej pisarki. Poczułem się trochę zaniedbany, zazdrość ukłuła mnie w samo serce. Tymczasem Kuba opowiadał o psie- potężnym Bosmanie- bohaterze powieści "My na wyspie Saltkrakan". "W tym tym tygodniu ją wypożyczę"- oświadczyła Paulina. Schyliła się pod stół, wzięła mnie na kolana i przytulając oświadczyła, że "Tobi i tak jest najlepszy. Tylko z nim można czytać, bo taki bernardyn nie zmieściłaby się na tapczanie, a kilka krakersów na pewno by go nie zadowoliło." Zazdrość gdzieś odpłynęła. Pomyślałem, że jednak lubię czytanie. Tylko nie muszą potem tak dyskutować o książkach, jestem ciekawszym tematem. Cześć. Tobi.