niedziela, 28 października, 2007r.

Hau, Przyjaciele!
Do późnego wieczora Pan i Kuba pracowali nad urodzinową książeczką dla Babci. Skanowali zdjęcia, dobierali czcionki, dyskutowali nad układem każdej strony. Pani nieustannie poprawiała teksty piosenek. Wszyscy śmiali się, układając zagadki na temat Babci. A ja też miałem coraz lepszy humor. Już zapominam, że mam kręgosłup, a to oznaka zdrowia. Dzisiaj rano moja rodzina o zupełnie nietypowej godzinie pojechała do kościoła na mszę za Babcię. Dzieci ubrały się odświętnie bez większych dyskusji. Chociaż Kubą ciężko wzdychał i twierdził, że to jest z jego strony największy prezent. Pan z Pauliną przyjechali po mnie i ja też byłem na urodzinach. Podobno ważnych, bo 70-tych. Pełne miski, dużo śmiechu, wspólne śpiewy, zachwyty nad uroczym psem i głaskanie mnie przez wszystkie ciocie i kuzynki to coś, co lubię najbardziej. Cześć. Tobi.