Hau, Przyjaciele!
Paulina wstała dzisiaj wcześniej, a Kuby też nikt nie musiał budzić. Zaciekawiło mnie to, nastawiłem więc uszu, nawet nie chciałem wyjść do ogrodu. Ważniejsze jest to, bym wiedział dokładnie, czym żyje rodzina. Było więc gwałtowne poszukiwanie płyty ze słowami Jana Pawła II, było powtarzanie roli. Paulina jako dziewczyna z Wadowic wciąż opowiadała o rewelacyjnym koledze Lolku. Gdy wreszcie wybiegli z domu, przypomniałam sobie, że nie byłem w ogrodzie. Zawyłem żałośnie. Nic. No to jeszcze żałośniej i ...znowu nic. Zacząłem nerwowo biegać po mieszkaniu i szukać jakiegoś ustronnego kącika. Skrobałem w drzwi łazienki, bo przecież rodzina korzysta z tego pomieszczenia. Jednocześnie skomlałem i piszczałem, więc wreszcie pani Maria mnie uwolniła, a ja zbiegałem po schodach jak strzała. "Tobi, słyszałam cię nawet w kościele!" Trochę mi wstyd, że w dniu, gdy ludzie wspominają niezwykłego papieża, ja zachowuję się jak szczeniak. Zawstydzony ułożyłem się w kuchni sąsiadki i razem z Funią w wielkiej zgodzie słuchaliśmy wszystkich programów o Janie Pawle II. Cześć. Tobi.