piątek, 14 września, 2007r.

Hau, Przyjaciele!
"Tobi, zbieraj się, mamy ważną misję do wykonania"- pięć piątoklasistek wpadło z hałasem do mieszkania. Zostawiły plecaki, potem zbiegliśmy w szalonym pędzie do piwnicy po grabie, kopaczki i miotły. Dziewczyny zebrały dwa bukiety jesiennych kwiatów. Poprowadziłem je w kierunku krzyża położonego na skrzyżowaniu polnych dróg. Biegałem wokół rozkrzyczanej gromadki i dowiedziałem się, że na zadanie domowe z religii mają zadbać o jakiś przydrożny krzyż albo kapliczkę. Paulina i Jadzia zaraz wybrały ten polny, gdyż często chodzimy w tę stronę na spacery. Doszliśmy szybko, a ja dziwiłem się, że sprzątanie i strojenie wymaga takiej siły głosu. Dziewczynki wszystkie prace wykonywały krzycząc, nawet wtedy, gdy koleżanka stała obok. Ustaliły, że na stałe wezmą krzyż w opiekę, że poproszą ojców o farbę, pomalują płotek, zasadzą wrzosy i cebulki tulipanów. Po krótkiej modlitwie z jeszcze większym jazgotem wróciliśmy do domu. Cześć. Tobi.