Hau, Przyjaciele!
Najpierw było mi przykro. Rodzina wybrała się po kościele do kina, gdzie odbywały się jakieś konkursy. Słyszałem, że potem jadą na daleko położony cmentarz, gdyż przypada 30 rocznica śmierci znajomej, której pogrzeb prowadził sam Jan Paweł II. Specjalnie przyjechał wtedy do Gliwic i odprawił mszę pogrzebową. Wiem, że to ważne, ale było mi jednak smutno. Okazało sie, że rodzina zapewniła mi ruch i to w sporej dawce. Najpierw Łukasz i Jadzia zawołali mnie na przejażdżkę rowerową. Wróciłem z językiem do ziemi. Ledwie doszedłem do siebie, a tu Hania i Daria zapraszaja do zabawy. Dziewczynka już się mnie nie bała, zgrabnie rzucała piłkę i głośno się śmiała. Pani Maria też nie zpomina o swoich leczniczych spacerach ze mną. Funia chyba się już nie gniewa, zawsze odprowadza nas wzrokiem z dachu garażu, a potem czeka przy furtce. Gdy wróciliśmy, moja rodzina już była i w domu panowało niezłe zamieszanie. Kuba szukał w Internecie wiadomości o Matce Tersie i wciąż wołał Pana. Paulina i Jadzia biegały miedzy mieszkaniami, wywalały z szaf prześcieradła i zasłony, próbując zrobić z nich sari. Dreptałem za nimi, słuchałem i czułem, że bardzo lubię ruch w moim domu. Cześć. Tobi.