Hau, Przyjaciele!
Dopiero telefon zbudził Paulinę. Jej zaspana twarz zaraz się rozjaśniła. Zawołała wesoło: "To wpadajcie, czekam." Spoglądałem na nią wyczeująco, by coś powiedziała, np czy to babcia z dziadkiem przyjdą za chwilę. Wreszie dowiedziałem się, że to koleżanki z klasy. Myślałem, że będziemy się bawić, że będę głaskany, że będę jak zwykle w centrum uwagi. Nic z tego. Paulina i Jadzia z wypiekami na twarzy słuchały opowieści, że obie kolezanki zdążyły w czasie wakacji chodzić z trzema chłopakami / nie powiedziały, dokąd chodziły, dziwne/ "Ale męczący ten twój pies" zauważyła jedna z nich, dla której starałem sie być szczególnie miły. "Ślina mu kapie"- dodała z obrzydzeniem druga i nagle poczułem się beznadziejnie. Schowałem się w budce, ale zdążyłem usłyszeć wielkie zdziwienie, że starsi bracia są na pielgrzymce, że właśnie idą pieszo 50 km. Wreszcie poszły, a ja na pożegnanie tak potrząsnełem łbem, że moja slina wylądowała na nogawce spodni jednej z dziewczyn. Na drugiej nie zdążyłem się zemścić, ale one już chyba nie przyjdą. Tak wynikało z rozmów Jadzi i Pauliny. Dlatego mogłem wreszcie zadowolony, z poczuciem bezpieczeństwa- zasnąć. Cześć. Tobi.