Hau, Przyjaciele!
Ale ruch! Naszych trzech panów odświeża piwnicę. Zaglądamy tam z Funią, kichamy, ale zaraz nas odganiają. Podczas śniadania wszyscy zauważają różne brudne miejsca i przerzucają się pomysłami, co trzeba jeszcze pomalowac, odświeżyć. Dzieci pomalują płot. Ale dopiero, gdy chłopcy wrócą z pielgrzymki. Paulina zaczyna jęczeć, że można by w poniedziałek wyjść im naprzeciw. Zaskomlałem żałośnie. Tak, pielgrzymka, to przecież powinna być moja specjalność. Wspinam sie na kolana Pauliny. Niestety, kolejny raz słyszę, że pielgrzymki nie są dla psów. Jestem taki smutny i zrezygnowany, że pod wieczór Pani i Paulina idąc na cmentarz wybierają w obie strony okrężną drogę, a nawet rzucają mi kamyki, co natychmiast poprawia mi humor. Mało tego, poczułem w sobie taką radość, że pogoniłem dwoje rowerzystów i zaatakowałem psa. Dostałem klapsa, co było bardzo niesprawiedliwie. Ale już nie zdążyłem się obrazić, bo dochodziliśmy do domu i poczułem zapach smażonych kiełbasek. Szykuje się miły wieczór. Cześć. Tobi.