Hau, Przyjaciele!
Dlaczego wczoraj dzieci szalały do późna, a dzisiaj zamiast iść się kapać, to wzięły się za pakowanie? Dlaczego pani Maria sprząta kuchnię i nie przygotowuje obiadu? Dlaczego nawet Jacek- najmłodszy z uczestników- nie chce mi rzucać szyszek? Wreszcie ksiądz ogłasza zbiórkę w pokoju kominkowym. Nikt się jakoś nie śmieje, więc zaglądam każdemu pytająco w oczy. "Wracamy do domu, Tobi"- szpecze mi wreszcie Paulina i już rozumiem przyczynę tej smętnej atmosfery. Z wysiłku umysłowego aż przekrzywiłem łeb- no bo kocham nasz dom, całą rodzinę, ale tak mi dobrze w Soli! Mam nieustanny kontakt z Funią, której zgodnie z psią tradycją zabieram co się da z miski i nie tracę przez nią apetytu. W Gliwicach nie mam tyle swobody, przestrzeni, gór i....szyszek! Aż szczeknąłem z rozpaczy. Pobiegłem szybko za dom, gdzie w krzakach ukryłem kilka skarbów. Chwyciłem szyszkę w zęby i stanąłem na zbiórce obok Kuby. "Tobi chce spakować szyszki"- zrozumiał mnie Jacek. Ksiądz Wojtek zgodził się na szybki bieg do lasu. Dlatego do autobusu wniesiono 2 reklamówki pełne szyszek! Możemy wracać. Cześć. Tobi.