środa, 20 czerwca, 2007r.

Hau, Przyjaciele!
Kuba i Łukasz wrócili z Częstochowy dosyć późno. Zmęczeni upałem, ale zadowoleni, pełni wrażeń. Siedzieliśmy akurat w ogrodzie i pani Maria oraz rodzice wspominali jakieś dawne pielgrzymki. Chłopcy słuchali ze śmiechem i zapewniali, że z pewnością wiele się zmieniło na Jasnej Górze w ostatnim czasie. "Pani Mario, a może pojedziemy tam razem? "- krzyknęła nagle Hania. Ona tak nerwowo czeka na wyniki matury, a im bliżej dnia ogłoszenia, tym bardziej robi sie nerwowa. Pani Maria trochę się wahała, ale sąsiedzi poparli Hanię. Dziewczyna od razu zaczęła dzwonić, wysyłać SMS-y, pobiegła na górę do komputera, by na gadu dograć wszelkie szczegóły. Nim skończyła się herbatka w altanie, już było umówione, że jutro rano podjadą pod dom dwa samochody i pani Maria z maturzystami jedzie na pielgrzymkę do Częstochowy. No tak, ale kto zajmie się Funią? Szczeknąłem donośnie. Wiadomo, że ja! Cześć. Tobi.