Hau, Internauci!
Jakoś wolno i upalnie toczy się sobota. Pan w garażu nerwowo robi coś przy samochodzie i narzeka, że gorąco. Już po paru minutach pojawił się przy nim Kuba, a potem Łukasz i jego tato. Czuję, że moje miejce jest przy mężczyznach, ale nie rozumiem nic z tego, czym się zajmują. Wolę pomagać w kuchni, ale z powodu upału Pani gwałtownie zmniejszyło sie poczucie humoru, więc uciekłem szybko do ogrodu. Zaraz natknąłem sie na panią Marię. Metr po metrze przemierzała ogród i niczym oficer śledczy wyciągała z wilgotnych zakamarków ślimaki. Rzuciłem się z pomocą, gdyż potrafię rewelacyjnie kopać dołki. Niestety, dostałem klapsa i miałm zejść z oczu sąsiadki. Na szczęście Paulina i Jadzia zamiatały właśnie chodnik, więc mogłem się wyrwać poza mój teren. Wyczułem niezwykłe zapachy na drugiej stronie ulicy i musiałem je sprawdzić. Znowu klaps! Położyłem się biedny w kąciku. Dobrze, że wieczorem pójdą na procesję, bo przynajmniej w tym czasie nikt nie użyje wobec mnie przemocy. Cześć. Tobi.