Hau, to ja!
Niedzielny poranek zaczął się dyskusją przy śniadaniu: czy brać Tobiego na festyn do Chudowa czy nie. W ruinach znajdującego się tam zamku przez całe lato przygotowywane są różne atrakcje. Hania zaprosiła wszystkich sąsiadów, gdyż jej chłopak- Jacek- będzie występował. Nawet pani Maria pojedzie. A ja? Tylko Paulina stanęła w mojej obronie. Psu też należą się niedzielne atrakcje. Jest częścią rodziny. Kuba miał inne zdanie. Twierdził, że ja się nie znam na hip-hopie ani na żadnej muzyce. Wtem w oddali przejechała karetka na sygnale. Instynktownie podniosłem łeb i zawyłem. "No, słyszycie, Tobi śpiewa!"- argumentowała z zapałem Paulina. Jeszcze obiecała, że obie z Jadzią pójdą ze mną na daleki spacer. Bo dla nich ważny jest tylko występ Skorupa. Kuba prychnął zniechęcony, że młode nie znają na dobrej muzyce, ale rodzice już byli przekonani. Przed podróżą muszę się porządnie najeść i napić. Cześć. Tobi.