Hau, Przyjaciele!
Jest słońce! Zaraz po kościele Pan i Kuba wyprowadzają rowery. "Czekajcie, jedziemy z wami!" To mama Łukasza i Jadzi. Widzę, że Paulina aż zesztywniała. Przecież już trzeci dzień nie odzywa się do przyjaciółki. Czwórka rodziców i chłopcy są w doskonałych humorach i nie widzą, że dziewczynki mają problem. Ich naburmuszone miny nie odbierają nikomu radości. Rowery ruszają. Chłopcy pomknęli w szalonym tempie, gdyż umówili się, gdzie będą czekać na resztę. Rodzice jadą grupą i cały czas się śmieją! Tymczasem one wciąż stoją przy swoich pojazdach, spoglądają na siebie, a ja w środku. Musiałem zrobić chyba bardzo głupią minę, bo nagle wybuchają szalonym śmiechem. Rozszczekałem się z radości i pomknąłem za rodzicami. Oczyszczę dziewczynom drogę z wszystkich wrogów, którzy mogliby się tu pojawić! Niech się mają na baczności wszelkie kundle, zające, koty i co tam jeszcze! Cześć. Tobi.