"Siejemy ziarna! Siejemy ziarna!"- krzyczała Paulina. Zamiast się ze mną przywitać, zaczęła nerwowo szukać pustych pudełek po margarynie i po lodach. Bo ona musi mieć wszystko od razu! Wybiegliśmy do ogrodu. Tam krzątała się pani Maria, która w takich sprawach jest niezastąpiona. Zaraz znalazły się pudełka, nawet z dziurkami, a niektóre z ziemią! Przecież sąsiadka już wysiała nasiona różnych kwiatów! Wnet wykiełkują. Szkoda, że nie można wysiewać kości- byłbym największym hodowcą! Mógłbym też obserwować kiełkowanie kamieni lub patyków. Bo jakie są korzysci z kwiatów? Tylko problemy, bo krzyczą, że pies coś połamie albo wykopie niechcący. Paulina przyniosła ze szkoły przemodlone na szkolnym różańcu ziarna pszenicy. Wyrosną na Wielkanoc. Problem w tym, że nie znam tego bardzo tajemniczego słowa! Ale się dowiem! Cześć. Tobi.