Hau, Przyjaciele!
Zupełnie nie rozumiem, co się dzieje! Ludzie od rana idą do kościoła, a moi pańswo w pracy, więc to nie jest niedziela! Kuba wypił herbatę, zjadł kawałek chleba, coś mruknął o Popielcu i pobiegł na mszę. Wrócili z Łukaszem zadowoleni i z brudnymi czołami! A Paulina wciąż przysyła SMS-y z zimowiska. Pani mówi, że ona chyba tęskni. Kuba śmieje się z tego: "Pewnie kłóci się z koleżankami, a gdy jej mają dosyć, to pisze do nas, bo jej smutno". Po co się tyle kłócić? Raz spróbowałem na Placu Grunwaldzkim warknąć na agresywnego kundla i oberwałem. Dzisiaj byliśmy z Kubą w pobliżu, to się zaparłem, że nie wejdę na ten teren i zgodził się go obejśś. Martwię się o Paulinę. Lepiej, żeby ferie się skończyly. Szkoły też nie musi być. Ani pracy. Siedzielibyśmy sobie w domu, wychodzili tylko na spacery albo jeździli na wycieczki. Jedyny problem, to skąd brać pieniądze na kupowanie jedzenia, bo to dla psów ważne. Dla ludzi też. Chociaż dzisiaj jakoś nic prawie nie jedli, więc może wkrótce przestaną pracować? Ciekawe. Cześć. Tobi.