Hau, Przyjaciele!
Ferie! Już są ferie! Co prawda wciąż nie wiem, na czym one polegają. Chyba najważniejsze są porządki. Paulina wczoraj przez kilka godzin sprzątała szafki i biurko. Wyrzuciła 3 worki niepotrzebnych zeszytów i zapisanych kartek. A Kuba pakował się! Przeszkadzałem, jak tylko mogłem, bo lubię tego typu zamieszanie. Dzisiaj rano nie było sobotniego spania! Rodzina zerwała się o świcie. Pani pobiegła po świeże pieczywo. Dreptałem nerwowo za każdym. Czy ja też jadę, czy zostaję? Wreszcie pojąłem, że Kuba i Łukasz wybierają się z ministrantami w góry. Już po 8.00 rano cała grupa pewnych siebie i wesołych chłopaków zbierała się pod kościołem. Ksiądz wikary wciąż biegał między plebanią a autobusem. Wydawał mnóstwo poleceń. Tak bardzo chciałbym być jego zastępcą! Oj, jak ja bym biegał, szczekał, może i podgryzł jakiegoś nieznośnego chłopaka? No, ale mogłem tylko spoglądać, jak autobus odjeżdża, a potem smutno powlec się do domu! Cześć. Tobi.