Hau, Internauci!
Obcy! Obcy na naszym terenie! Wyczułem go wczesnym rankiem, gdy chciałem się wkraść pod kołdrę Pauliny. Alarm! Szybko na parapet! Jest! Obcy grzebie w naszych kubłach na śmieci. Nie pozwolę! Szczekałem do zachrypnięcia. Brodaty mężczyzna odwrócił się do mnie i pomachał przyjaźnie. W tym momencie Pan zajrzał do kuchni. "Co jest, Tobi, złodzieje?" Myślałem, że zaraz wyskoczymy do ogrodu i przegonimy intruza. Tymczasem Pan spokojnie otworzył okno i zawołał: "Mam trochę złomu, proszę poczekać". No nie! Pan oszalał! Ale jrszcze bardziej pognębiła mnie Pani, gdy okazało się, że przygotuje dla brodacza śniadanie! Nic mnie nie przekona do takich ludzi! Szczekałem dalej, a tu mama Łukasza zniosła na dół kurtkę. "Tobi, bo zachrypniesz i nawet błogosławieństwo św. Błażeja ci nie pomoże!"- ostrzegła mnie pani Maria. No i wręczyła brodaczowi reklamówkę! Po co w tym domu pies, jeśli obcych wpuszczają i dają im prezenty? Po co mi mówią o św. Błażeju, jeśli ja i tak nie mogę chodzić do kościoła? A może poprosić o mocniejszy głos tego św. Błażeja? Wtedy nikt obcy nie ośmieli się wejść na nasz teren? Cześć! Tobi.