Hau, to ja!
Podobno niektórzy uczniowie mają ferie. Chodzą ze swoimi psami na dalekie spacery. Ale my mieszkamy na Śląsku. Dzieci codziennie wędrują do szkoły. Jadzia wyzdrowiała i nie mogę jej pilnować, szkoda. Nie będę przecież spał całymi godzinami. Mam dużo energii i jeszcze więcej pomysłów. Siedząc dzisiaj przed południemm na parapecie, dostrzegłem dwa koty bezczelnie buszujące w naszym ogrodzie. Ujadałem i szalałem. Oplułem nieźle szybę. Nagle bęc! Zrzuciłem talerzyk, który ktoś zostawił. Zestresowany i zawstydzony poznosiłem do wiklinowej budy prawie wszystkie pantofle. To mnie zawsze pociesza. "Tobi, mam dla ciebie preznet!"- zawołał Kuba od progu. Co?! Wysunąłem ostrożnie łeb. Jaskrawoczerwona piłka odbijała się właśnie od podłogi! Tego mi brakowało! Będę trenował, zostanę mistrzem! "To prezent od Milki i Kasi" - usłyszałem w momencie, gdy złapałem piłkę w zęby. Z wrażenia o mało jej nie połknąłem! Cześć! Tobi.