Hau, Przyjaciele!
Wczoraj po powrocie ze szkoły dzieci bardzo głęboko schowały swoje plecaki. Już ich nie ruszą w tym roku. Hm, dziwne. Może zostali wyrzuceni? Najgorsze, że Pani wcale się tym nie martwi! Kuba rozsiadł się przed komputerem i mruknął, że nie podniesie się aż do mszy roratniej. Paulina postanowiła iść do Jadzi, by po raz setny omówić sukces jasełek. Nic z tego! Mama miała zupełnie inne plany. Kuba do zmywania naczyń, Paulina- mielić mak. A potem? Zupełnie się pogubiłem, bo Pani strzelała rozkazami niczym karabin maszynowy. Wreszcie zostaliśmy zwolnieni z prac domowych, by pomóc w myciu samochodu. Nagle kremowe audi zatrzymało się pod bramą. Kuba biegnie otwierać, wita się z jakimiś dziećmi, Pan się cieszy, pani Maria zbiega na dół, przyjezdni rzucają się na nią, piszczą, skaczą, a ja nie wiem, jak się zachować. Wreszcie najmniejsza z dziewczynek przykucnęła przy mnie, pogłaskała delikanie i mówiła coś bardzo szybko, a ja nie zrozumiałem ani słowa. Jednak liznąłem tę Ulrike kilka razy po policzku, bo to miła wnuczka pani Marii. Cześć! Tobi.