Hau, to ja!
Większość słodyczy przyniesionych przez św. Mikołaja dzieci dzisiaj spakowały i zaniosły do szkoły. Myślałem że urządzą zawody, kto zje więcej. Usłyszałem jednak, że to prezent dla potrzebujących. Szkoda, że moja rodzina nie odda też pantofli, które dostali wczoraj! Nie lubię zapachu nowości. Dlatego, gdy zostałem rano sam, zacząłem pracować. Zebrałem kapcie na fotelu Pana. Trochę je podgryzałem, lizałem, spałem na nich. Potem zaniosłem je do mojej wiklinowej budki. Może się tam uleżą i nie będą już drażnić mego czułego nosa? Niestety, każdy z domowników podnosił krzyk, alarmował innych i po chwili budka była pusta. Ale jakiś tam skutek moje działania odniosły. Za to bardzo podobają mi się porządki, które Pani dzisiaj zarządziła. Pomagałem Paulinie. Wyrzuciła zawartość dwóch szuflad, a ja porywałem skarpetki, rajstopy, papierki, stare ołówki, długopisy i inne szpargały. Było bardzo wesoło. Obliczyłem ilość szafek w całym domu. Mam zapewnioną rozrywkę na dwa tygodnie albo i dłużej. Ludzie są bardzo pomysłowi, gdy starają się zabawić swojego psa. Wy też tak robicie? Cześć. Tobi.