Hau, to ja!
Protestuję! Nic tylko zakazy i zakazy! Nie wolno wchodzić w brudnych łapach do mieszkania! Nie wolno jeść na tapczanach! Nie wolno jęczeć o jedzenie, spać na fotelu Pana, tarzać się w padlinie, a przede wszystkim ukrywać jedzenia w swojej budce! Bo od tego się zaczęło. Wczoraj pod wieczór Pani zaczęła pociągać nosem, a węch ma prawie tak dobry jak ja. Czułem, że coś się stanie. No i rzeczywiście Pani wyrzuciła wszystko z mojej budki! Kilka starych kości, skórka z kiełbasy, kawałek ciastka, łupiny orzechów, zdobyte z takim trudem chusteczki higieniczne i pudełka po margarynie! Nic mi nie zostało! Ale po tych porządkach Pani mnie porządnie i serdecznie wytarmosiła. Pobawiliśmy się, szczekałem wesoło i poczułem, że nie gniewam się i przebaczam. Bo moja rodzina nawet nie wie, jak bardzo ją kocham! Cześć! Tobi.