Hau, to znowu ja!
Paulina i Jadzia spędziły ze mną całe wczorajsze popołudnie! Biegaliśmy po polach. Słońce świeciło, energia nas rozpierała! Rodzice pozwolili dziewczynkom wziąć aparat fotograficzny. No i zrobiły mi chyba ze sto zdjęć! Tobi w biegu, na tropie, zamyślony, skaczący, zły, zdenerwowany, wesoły, zaciekawiony. Po jakimś czasie miałem tego serdecznie dosyć, gdyż dziewczyny bez przerwy mnie wołały i próbowały zrobić z porzadnego psa maskotkę! Najgorsze, że cieszyły się z wściekłego wyrazu mojego pyska! Druga sesja zdjęciowa miała się zacząć w domu. Nawet próbowały mnie przebierać w różne stroje. Lecz zdecydowanie warknąłem i ukryłem się w wiklinowej budce. Nie wywabiły mnie nawet czekoladką. Słuchałem jednak ciekawych opowieści, które układały na mój temat. Bo w poniedziałek będzie w szkole konkurs na prezentację o ukochanym zwierzątku. Dlatego wybaczyłem dziewczynom całe zamieszanie. Jestem pewien, że opowiadanie o cudownym Tobim wygra. Wystawiłem wdzięcznie łeb z budy, aby mogły zrobić ostatnie zdjęcia. Życie gwiazdy nie jest łatwe. Cześć Tobi.