Hau, to ja!
Ludzie są dziwni i nie do końca ich rozumiem. Np dzisiaj wszyscy wracali do domu lekko podenerwowani. Każdego witałem serdecznie, podskakując wysoko i drapiąc po nogach. Pan tylko machnął ręką i mruknął: "No już, Tobi, już". Pani narobiła krzyku, że zaciągnąłem nitkę w nowej spódnicy. "Trzeba raz oduczyć Tobika skakania!"- krzyknęła nie wiadomo do kogo. "Jak możesz codziennie być w dobrym humorze?"- zapytał Kuba i nie wziął mnie do babci! Oświadczył, że ze mną chodzenie po węgiel trwa dłużej, bo ja się zatrzymuję przy każdym krzaku. Tylko Paulina mnie dzisiaj nie zawiodła. Kucnęła, przytuliła i nawet szepnęła do ucha, że jestem jej przyjacielem, bo w klasie są same fałszywe koleżanki! Mój dobry humor musiał gdzieś eksplodować. Wybiegłem więc do ogrodu i szczekałem groźnie na przechodniów, na wrony, na ślady kotów. "Czy ten Tobi się wściekł?"- zawołała Hania. Nie! Jestem wesoły! Moja Pani śpiewa, gdy ma dobry humor, a mi zostaje szczekanie. Cześć. Tobi.