Hau, Przyjaciele!
Deszcz pada i pada. Skończyły się długie spacery. Tymczasem instynkt każe mi sporo jeść, bo przecież jest zima i moi przodkowie nie wygrzewali się w wiklinowej budce ani na fotelu Pana. Na szczęście znalazła się ciekawa i bardzo męska praca! Oto już od jakiegoś czasu schodzę z Panem do piwnicy. Trzeba czyścić piec, ładować do niego węgiel, wynosić popiół. Podoba mi się to tym bardziej, że Funia stara się tam z nami dostać i zaczynamy się gonić po korytarzu. Nim Pan wykona swoją pracę, ja zdążę 10 razy być na dworze i z powrotem. No a jeśli Pan rzuci mi jakiś węgielek, to dostaję szału radości. Gonię go, wkopuję w ziemię i warczę. Gdy Paulina zaczęła dzisiaj narzekać na pogodę, chciałem ją namówić, by zeszła do piwnicy! Szkoda, że inni panowie w naszym domu też mają dyżury, bo ja mógłbym z Panem schodzić tam codziennie. Dlatego ucieszyłem się, gdy Kuba dowiedział się o nowym obowiązku. Co dwa dni będzie u babci Reni wynosić popiól i przynosić węgiel. Zupelnie nie rozumiem, dlaczego Kuba nie cieszył się tak jak ja! Będziemy tam chodzić razem, może mi rzucać węgielki, a ponieważ babcia mieszka na drugim piętrze, to sobie pobiegamy! Lubię takie treningi! Cześć. Tobi.