Hau, hau, to ja, Tobi!
Pani i Pan wrócili prosto po mszy, ale dzieci stały i prowadziły niekończące się rozmowy. Pierwsi wpadli do ogrodu Kuba i Łukasz. „Tobi, zabieramy cię na szybką przejażdżkę!”- i już wiedziałem, że za chwilę będę musiał przebierać moimi krótkimi łapami ze wszystkich sił! My- chłopaki- rozumiemy się. Wiatr, tempo, duży wysiłek i to jest coś! Tymczasem zauważyłem, że Paulina bardzo wolno zbliża się do furtki, rozmawiając z koleżanką Kuby. Wyglądała na zdumioną i wciąż kręciła głową. Nastawiłem uszu. „ Nie, Kuba nie mówił, że woli blondynki”. „Nie, zresztą on nie zna się na farbowaniu włosów”. ”Nie, ja myślę, że on woli sportowo ubrane dziewczyny”. Nie wiem, co dalej, bo chłopcy gwizdnęli na mnie i tylnym wyjściem śmignęliśmy na pola. Na Żołędziowej Górce zawsze wyrównujemy oddech. I nagle słyszę: „Łukasz, widziałeś, jakie ona wyraziste oczy?” „Podobają mi się dziewczyny chodzące w spódnicach”, „Jasne włosy są piękne!”. Prychnąłem zniesmaczony i pobiegłem tropić polne myszy. A Paulina nie zna swojego brata! Cześć! Tobi.