Hau, Internauci!
Pan powiedział, że jestem teraz równy wiekiem z Pauliną. Bo psie lata liczy się inaczej niż ludzkie. Nieważne, ale jakoś od razu doszło do sporu z Panią. A wszystko przez deszcz i moje mokre łapy. Mam się uczyć stać spokojnie i czekać, aż mi wytrą łapy. Przyjąłem to z pokorą. A tu Pani wraca z pracy i znowu pretensje. Nie podoba się jej, że codziennie układam według własnego pomysłu narzytę na tapczanie. A ja nie znoszę gładkich powierzchni! Muszę wszystko skopać, pomieszać, utworzyć jakąś górkę. Pani wygładzała narzutę i tłumaczyła, że tak jest ładnie, a ja grzecznie słuchałem. A gdy zostałem znowu sam i już chciałem uruchomić moje mocne łapy, usłyszałem tajemniczy szept: "Nie rób tego, Tobi". Rozejrzałem się, obiegłem z nosem przy podłodze całe mieszkanie, wreszcie wskoczyłem na fotel Pana, bo tam czuję się najpewniej. "Tobi, nie skopałeś narzuty?"- zapytała Pani wieczorem. Jak szczekaniem opowiedzieć o głosie? Czy Wy też go czasami słyszycie? Cześć! Tobi.