Hau, Internauci!
Pani była na zakupach i przywiozła mi łańcuszek- obróżkę. Sama nosi podobne, tylko cienkie i nikt jej nie przypina do smyczy. Zadowolony pobiegłem zaraz do ogrodu, by przemaszerować w nowej obroży przed wygrzewającą się na parapecie Funią. A tu od furtki idzie Hania z dziwną koleżanką. Na szyi kilka łańcuchów, do tego sznurki, paski, a wszystko czarne. Ze strachu zawsze atakuję, ale jednocześnie chciałem witać Hanię! Kręciłem się w kółko, piszczałem i warczałem, a dziewczyny w śmiech. Ukłoniły się grzecznie pani Marii, która patrzyła na tę dziewczynę ze zgrozą. Doszła jeszcze Paulina, która, wróciwszy z angielskiego, udawała, że bawi się ze mną, by przyjrzeć się obcej. Jeszcze Kuba z Łukaszem przystanęli, ale to był już koniec widowiska, bo koleżanka pożegnała się i odeszła. A przy kolacji dzieci ostro dyskutowały z rodzicami na temat wyglądu i mody. Ja zawsze świetnie się prezentuję, a w nowym łańcuszku jestem oszałamiający, no nie? Cześć, Tobi.