Hej, Przyjaciele!
Słyszeliście awanturę, która dzisiaj u nas była? Kuba chciał iść na ognisko gdzieś na działki do jakiegoś starszego kolegi. Mama się nie zgodziła i wtedy się zaczęło! Kuba krzyczał, twierdził, że ma najgorszych rodziców, jakiś staroświeckich, co się nie znają na młodzieży, chcą wychować maminsynka, który się z domu nie rusza. Pani krzyczała, Kuba krzyczał, ja się ukryłem pod stołem w kuchni, by mi ktoś w nerwach nie dołożył i wtedy wrócił Pan! Jak huknął, to chciałem się zapaść pod podłogę, ale Kuba natychmiast zamikł. W domu zapadła przerażająca cisza. Pani wyszła i nawet nie powiedziała, dokąd, ja czułem, że muszę wyjść, ale bałem się pisnąć, a tu Pan wszedł do kuchni i ja ze strachu zrobiłem kałużę. Pan się roześmiał, kazał Kubie posprzątać i wziął mnie na spacer. Spotkaliśmy się z Panią i oni rozmawiali, ale ja kopałem dołki i nie podsłuchiwałem. Czułem, że wszystko wraca do normy, tylko Kuba musi coś powiedzieć, ale zapomniałem co. To cześć, Tobi.