Hau, hau, Internauci!
Jestem mądrym psem. Już wiem, kiedy jest niedziela, gdyż moja rodzina idzie wówczas na mszę, a ja siedzę w ogrodzie i pilnuję parkingu. Dlatego zdziwiłem się, gdy w piątkowe popołudnie sporo dzieci szło naszą uliczką w kierunku kościoła. Żeby je rozbawić, szczekałem groźnie i urządzałem pokazowe sprinty wzdłuż płotu. Kilku chłopaków zatrzymalo się i zadzwonili po Kubę i Łukasza. Paulina z Jadzią też wybiegły przed dom i usłyszałem, że za rok one będą już chodziły do spowiedzi. A ja? Kiedy ja? Znowu tajemnice, których nie rozumiem! Oświadczyły, że już koniec wakacji, że one idą na mszę pierwszopiątkową, a ja mam grzecznie czekać. Powlokłem się osowiały do domu, ale humor zaraz mi się poprawił. Pani gotowała pyszności i w mojej misce były smakołyki! W niedzielę przyjdą goście na urodziny. Nie moje, ale Pani. Chyba pomogę i wyliżę miski i garnki. Jeśli Pani się zgodzi. Cześć! Tobi