nasze media Mały Gość 12/2024
dodane 20.01.2011 10:37

Michalina

Kim byłam wcześniej?

Gdzie byłam przed narodzeniem? Czy w ogóle gdzieś istniałam? Czy mnie nie było gdzieś przy Bogu? I zastanawia mnie, jak powstała moja dusza i dlaczego jestem sobą i w swoim ciele, a nie kimś zupełnie innym?
Michalina


Droga Michalino.
Wiesz, co to jest półprosta, prawda? To linia, która się zaczyna, ale się nie kończy. Każdy człowiek jest taką półprostą, bo ma swój początek, ale nie ma końca. Ten początek zawdzięczamy Bogu – inaczej nie bylibyśmy ani półprostą, ani krzywą, ani w ogóle żadną. Po prostu by nas nie było i o istnieniu mielibyśmy takie pojęcie, jakie ma bździągwa. Ktoś powie, że bździągwa nie istnieje. No właśnie! Bo jak kogoś nie ma, to on i pojęcia nie ma. Mówimy o Bogu „stworzyciel”, bo stworzył rzeczy widzialne i niewidzialne. Nas także. Nie da się stworzyć tego, co już jest.
Mówimy o sobie, że jesteśmy stworzeniami Bożymi. Znaczy to, że każdy z nas w pewnym momencie się pojawił. Wcześniej nas nie było. Spośród ludzi tylko jedna osoba istniała, choć się jeszcze nie poczęła: Syn Boży. „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi” – pisze św. Paweł (Flp 2,6-7). Syn Boży jako Bóg istnieje wiecznie, ale jako człowiek też się zaczął, gdy się począł.
Tak więc odpowiedź na twoje pytanie, gdzie byłaś przed narodzeniem brzmi: nigdzie.
To, że zaistnieliśmy, jest niesłychanym cudem Bożym. Nie myślimy o tym jako o cudzie, bo on się ciągle powtarza i już się przyzwyczailiśmy.
A dlaczego ty jesteś sobą, a nie kimś innym w innym ciele? No cóż, można by zapytać artystę, dlaczego wczoraj stworzył taki obraz, a dziś inny. A obrazy, gdyby umiały myśleć, mogłyby pytać siebie same, dlaczego nie są innym obrazem. Odpowiedź jednak byłaby taka, że wczoraj malarz miał potrzebę namalowania takiego obrazu, a dziś takiego.
Artysta maluje, bo ma taką potrzebę. Wyraża w ten sposób siebie samego. Z Bogiem jest trochę podobnie. Bóg jest miłością i dlatego „wyraża się” przez miłość. Gdyby nas nie kochał, to by nas nie stworzył. W ogóle niczego by nie stworzył. Cokolwiek jest – jest owocem Bożej miłości.
Artysta, zanim zacznie malować, ma pomysł. Czasem dokładnie widzi w swojej wyobraźni to, co potem znajdzie się na płótnie. W tym znaczeniu można powiedzieć, że przed poczęciem istnieliśmy w zamyśle Boga. Dlatego Bóg mówi Jeremiaszowi: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię” (Jr 1,4). Bóg o nas wiedział, gdy nas jeszcze nie było, bo On wie wszystko. Ale nas jeszcze wtedy – no właśnie – nie było. Początkiem „półprostej” jaką jesteśmy, jest moment poczęcia. Wtedy stajemy się już w pełni ludźmi, bo otrzymując ciało, otrzymujemy i duszę. Nie ma i nie będzie drugiej takiej osoby. Nasza dusza nigdy nie będzie miała innego ciała. Każdy z nas odpowiada za siebie i żadnej powtórki z życia nie będzie. A życie przeżyjemy dobrze, gdy będziemy, naśladując naszego Stwórcę, tworzyć z miłości.

Mędrzec Dyżurny
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..