Samochód pnie się krętą drogą coraz wyżej. Czy to na pewno dobry kierunek? Jest nadzieja – widać kierunkowskaz: Greccio w lewo, sanktuarium w prawo. Jeszcze więc kilkaset metrów pod górę i ukazuje się niezwykły widok: zbocze góry, a na nim jakby wyrastający ze skalnego urwiska klasztor dostojnie otulony dębowym lasem.
To miejsce na zboczu góry dostał św. Franciszek od zamożnego Jana Velito z Greccio. Powstał tu klasztor franciszkanów i sanktuarium na pamiątkę pierwszej stajenki
fot. FRANCISZEK KUCHARCZAK
To miejsce prawie osiemset lat temu dostał święty Franciszek od Jana Velito, do którego wtedy należało niewielkie Greccio, miasteczko we Włoszech położone na trasie między Asyżem a Rzymem. Franciszek kochał takie pełne ciszy, schowane wśród drzew miejsca. Taka jest Alwernia, gdzie dostał stygmaty, czyli znaki męki Pana Jezusa, takie jest Fonte Colombo, gdzie tworzył regułę dla swoich braci, czy Poggio Bustone, skąd Franciszek rozesłał ich w świat. I jeszcze wiele, wiele innych.
Ale wróćmy do maleńkiego Greccio. Tam Franciszek postanowił przeżyć Adwent 1223 roku. Piętnaście dni przed Bożym Narodzeniem wezwał Jana, od którego dostał to miejsce, i powiedział mu tak: „Jeśli chcesz, żebyśmy w Greccio obchodzili święta, przygotuj wszystko, co ci powiem. Na pamiątkę narodzenia Pana Jezusa w Betlejem, chciałbym pokazać ludziom, jak został położony w żłobie i jak Go położono na sianie w towarzystwie wołu i osła”. (...)
Opowiadano potem, że widziano coś dziwnego. Gdy Franciszek zbliżył się do Dzieciątka Jezus w żłóbku, figurka jakby ożyła, jakby zbudziła się ze snu. (...) Nad żłóbkiem, który kiedyś w Greccio zorganizował święty Franciszek, zbudowano ołtarz, a wokół niego kościół. I o to właśnie św. Franciszkowi chodziło. On chciał ożywić Jezusa. By nie był On tylko figurką w żłóbku. Ci ludzie, którzy wtedy razem ze św. Franciszkiem uczestniczyli w Pasterce, coś takiego przeżyli. Spotkali żywego Jezusa!
Grota, w której św. Franciszek zorganizował pierwszą stajenkę. Nad skałą, na której przygotowano żłóbek dla Dzieciątka Jezus, zbudowano ołtarz.
fot. FRANCISZEK KUCHARCZAK
Ale co ma do tego klucz i wycieraczka na naszej „małogościowej” okładce? Ano, ma. Bo ten cud ożywiania Jezusa zdarzył się nie tylko w Greccio w noc Bożego Narodzenia. Ten cud dzieje się podczas każdej Mszy św. I w dodatku jest to klucz, który każdy ma na wyciągnięcie ręki, pod wycieraczką. Wystarczy przyjść na Mszę świętą. Nie tylko w Boże Narodzenie. By Jezus żył, trzeba być na Mszy świętej w każdą niedzielę. Inaczej On umrze w naszych sercach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.