Ktoś puka do drzwi. Otwórzcie -krzyknął zajęty naprawianiem stołu mężczyzna. -Broń Boże, nie otwierajcie!!! To przecież Szaweł, ten okrutny człowiek który nas prześladował! Dzieci, schowajcie się! -do pokoju wpadła przerażona kobieta. -Nie bójcie się -uspokoił domowników mężczyzna -to rzeczywiście ten sam człowiek, ale zupełnie odmieniony! Jezus zmienił jego serce... Imię Szawła budziło przerażenie u wszystkich młodziutkich w wierze chrześcijan. Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich -opowiada Pismo Święte - niszczył Kościół, wchodząc do domów porywał mężczyzn i kobiety, i wtrącał do więzienia. Wielu bałoby się pewnie spotkać go nocą na ciemnej ulicy (na jasnej zresztą też). Jak więc tak okrutny i przepełniony nienawiścią człowiek mógł prowadzić Boży Kościół? Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Kto jesteś, Panie? -powiedział. A On: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Zaraz, zaraz... Przecież Szaweł nie prześladował żadnego Jezusa (ten był już w niebie). Niszczył tylko Jego uczniów. A jednak Jezus powiedział: Dlaczego mnie prześladujesz? Powiedział tak dlatego, że całkowicie złączył się z Kościołem, tak mocno, że już nic nie może ich rozdzielić. Szaweł został Pawłem. To nie tylko zmiana imienia, to oznaka zmiany życia. Ten, który dyszał żądzą zabijania uczniów stał się Bożym szaleńcem. Widział, jak przez jego ręce Bóg uzdrawiał, z jego ust wychodziło prawdziwe Boże Słowo i doskonale wiedział, że nie był w stanie sobie tego wypracować. Niczym nie zasłużył na taką łaskę! Nauczył się dziękować za dramatyczny upadek pod Damaszkiem i trzydniową ślepotę, która go po nim dotknęła i która została uzdrowiona dzięki modlitwie ludzi, których niedawno prześladował.