Przed urodzeniem się Kamila, jego mama miała tajemniczy sen. Ujrzała swojego syna w otoczeniu wielu mężów z krzyżami na piersiach. Odczytała ten sen jako przestrogę, że Kamil skończy jako herszt bandy i zawiśnie wraz ze swoją szajką na krzyżu. Pierwsze lata zdawały się potwierdzać przeczucia mamy. Kamil prowadził niezbyt pobożne życie. Był porywczy, niespokojny. Niespodziewanie Kamilowi utworzyła się na nodze rana. Trafił do szpitala w Rzymie. Trochę się podleczył i poszedł na wojnę z Turkami. Grając w karty, stracił wszystkie pieniądze. Bez grosza w kieszeni poszedł do klasztoru i został przyjęty przez kapucynów. Tam postanowił zostać zakonnikiem, ale rana w nodze otwarła się ponownie. Wrócił do szpitala w Rzymie. Sam się leczył, ale jednocześnie pomagał innym chorym. Powoli trafiało do jego głowy, że jego powołaniem jest opieka nad nieuleczalnie chorymi. Rana w nodze dokuczała mu do końca życia, ale serce miał zdrowe. Przez 28 lat opiekował się chorymi w szpitalu. Jego miłość była tak zaraźliwa, że poszli za nim inni, których później nazwano kamilianami. W Rzymie do dzisiaj można oglądać dwa relikwiarze. W jednym znajduje się chora noga świętego, a w drugim zdrowe serce.