Dominik, założyciel zakonu dominikanów, był tak rozmodlony, że mówiono o nim, że nie ma rzeczy, której by mu Bóg odmówił. Kiedyś pewien znajomy opat cysterski zapytał Dominika, dlaczego nie poprosi o to, żeby w szeregi jego zakonu wstąpił doktor Konrad, znany uczony z Bolonii. -Trudną rzecz mi zadałeś, ale poproszę o to naszego Pana -miał odpowiedzieć święty. Najbliższą noc spędził na modlitwie w kościele, błagając Boga o tę łaskę. Rano, podczas wspólnej modlitwy, do klasztoru przyszedł doktor Konrad i upadłszy do nóg Dominika poprosił o przyjęcie do zakonu.