- Nie możesz tego zrobić mamo! ?-ryknęłam na cały dom do mojej rodzicielki i pobiegłam po schodach do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi z hukiem. Moi rodzice, przepraszam, moja mama mnie już totalnie denerwuje. Patrzy tylko na siebie.
Ale może zacznę od początku. Nazywam się Andzia Lewandowska i mam 14 lat. Moi rodzice się rozwiedli i mieszkam aktualnie w Szczecinie przy ulicy Sielickiego 3. Mój dom nie jest za duży - ma dwa piętra, to znaczy parter, pierwsze piętro i poddasze, gdzie mam swój pokój no i jak każdy dom jednorodzinny- ogród z tarasem. Po prostu wymarzone życie, ale niestety nie na długo, bo moja kochana mamunia przed chwilą mnie poinformowała, że czeka nas przeprowadzka do Katowic. Dlaczego? Nie wiem. Nie podała konkretnego powodu; a szkoda. Nie warto nawet przekonywać mojej
matuli, by zostać tu, na północy, bo przecież wiadomo - każdy rodzic musi postawić na swoim, to wiadome, ale my nastolatki często nie zgadzamy się z ich decyzjami. Tak samo jest i w moim przypadku. Wyprowadzka na drugi koniec Polski to nie jest dobry pomysł. Szczególnie dla mnie. Zostawię przyjaciół, szkołę, nauczycieli, a tam pal licho naszych psorków! Będzie mi ich najmniej brakować.
Teraz najważniejsze, co trzeba zrobić to zacząć się pakować. Normalnie wymarzony koniec roku szkolnego. Za tydzień koniec II semestru, a ja zamiast spędzić go z moimi przyjaciółmi, których niedługo opuszczę, będę musiała wkładać do kartonów moje rzeczy- książki, ciuchy i inne rzeczy
z mojego pokoju, by je potem schować do dużej ciężarówki i wyjechać na południe. Ech?
O? Właśnie woła mnie mama. Jestem bardzo ciekawa, co ona chce. Pewnie mi powiedzieć, kiedy wyjeżdżamy do tych przeklętych Katowic. Szczerze mówiąc zdziwiona jestem tą moją ironią. Nigdy taka chamska i pyskata nie byłam, ale ludzie się zmieniają. Czasem na lepsze a czasem na gorsze. Zeszłam powoli po schodach do kuchni, gdzie pośrodku pomieszczenia stała moja mama. "Co chcesz?" powiedziałam niedbale i zrobiłam obrażoną minę.
- Po pierwsze nie takim tonem do mnie, młoda damo! I co to za zachowanie?!
- Jakie zachowanie? Chodzi ci o moją reakcje na temat tej cholernej przeprowadzki?!
- Angela! Co to za słownictwo!? A tak w ogóle to masz racje,chodzi mi o to, jak zareagowałaś na wieść o wyprowadzce. Słonko, przecież nic się nie stanie, jak zmienimy miejsce zamieszkania.
- Nic się nie stanie? Mamo! Opuszczę przyjaciół, będę musiała chodzić do innej szkoły, a ja tego nie chcę!
-Andzia?- powiedziała łagodnym tonem moja mama i podeszła do mnie. Położyła mi ręce na ramionach i ciągnęła dalej. -Proszę, nie rób scen. Po przeprowadzce zaczniemy nowe życie. Bez ojca. Bez tych okropnych sąsiadów, gdzie o 12 w nocy gra głośno muzyka i nie możemy przez nich spać.Proszę, idź teraz do piwnicy i wyciągnij wszystkie kartony. Jutro zaczniemy się pakować.
- A co ze szkołą? ? zapytałam ocierając ręką pojedynczą łzę spływającą po moim policzku.
- Słonko? Nie pójdziesz jutro do szkoły. Ja pójdę tylko do dyrektorki, by wydała mi wcześniej twoje świadectwo.
- A kiedy pożegnam się z klasą? -zapytałam lekko poirytowana.
- Możesz dzień przed zakończeniem roku szkolnego. Bo od razu w sobotę wyjeżdżamy.
- No dobra. Idę po te kartony ? - zakończyłam i poszłam do piwnicy. Zaświeciłam światło i rozejrzałam się w około. Pełno pajęczyn. Na samą myśl, że na nich mogą wisieć pająki, moją skórę przeszedł dreszcz. Nienawidzę pająków; po prostu boję się ich. Zeszłam jeszcze niżej po schodach i zaczęłam mozolną pracę- wyciąganie z 16 kartonów do przedpokoju.
Koniec częsci I