Marta Florek

Marta Florek
wokalistka, aktorka

Jakiś czas temu miałam szansę dostać ważną nagrodę aktorską. Przed ogłoszeniem oficjalnych wyników, ktoś powiedział, że dzięki swoim znajomościom, może mi pomóc ją zdobyć. Pokusa sukcesu była wielka. Ale ja nie chciałam iść na skróty. Nie chciałam być jak ten rozbójnik z Ewangelii, który nie wchodzi do owczarni przez bramę, którą jest Jezus. Sumienie mówiło mi co innego, więc odmówiłam i… niczego nie zdobyłam.
Innym razem brałam udział w jednym z programów telewizyjnych. Program był na żywo. Mimo, że komisja bardzo chwaliła wykonania mojego zespołu, to na wizji nas skrytykowano. Nie rozumiałam, dlaczego tak się stało. Z czasem pomyślałam, że to była kolejna nauka dla mnie. Pan Bóg uczy mnie, by nie popadać w pychę, nie ulegać pokusie zbytniego zadowolenia z siebie.
Czymś niesamowitym był dla mnie występ podczas Ogólnopolskiego Spotkania Młodzieży z Benedyktem XVI w 2006 r. W obecności 600 tysięcy osób śpiewałam Hymn „Nie lękajcie się”. Pojawiłam się na telebimach jako solistka. Wtedy też pokusa była wielka. Śpiewałam nie tylko dla papieża, ale jeszcze dla tylu ludzi…
I nagle pojawiło się we mnie pytanie: „Dla kogo to robię? Dla publiczności? Dla Ojca Świętego? A może dla siebie?”.
Dotarło do mnie, że nie ważne, czy stoję w chórze, czy śpiewam solo. Pan, który jest bramą, zna swoje owce po imieniu. Przekonałam się o tym podczas jednego z castingów. Dostałam rolę nie dlatego, że jestem zdolna, bo zdolnych dziewcząt było wiele, ale dlatego, że mogłam się bardzo dobrze przygotować. Pan Bóg tak cudownie poustawiał mi czas, bym mogła spokojnie ćwiczyć. Bo On nie daje gotowych rozwiązań. Stwarza możliwości, byśmy sami rozwiązywali trudne zadania.


Pismo Święte jest jak kompas. Wskazuje właściwy kierunek do Jezusa