Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę i obydwóch mężów, stojących przy Nim. (Łk 9, 32)
Piotr Cyrwus
aktor
Podziwiam zdecydowanie Piotra. Patrząc na Pana Jezusa Mojżesza i Eliasza, nie zastanawiał się specjalnie długo nad tym, że zdarzyło się coś wyjątkowego, ale od razu przechodzi do działania. Chce postawić namioty.
Czytając ten fragment, błyskawicznie przypomniało mi się zakończenie wiersza Czesława Miłosza o miłości: „To nic, że czasem nie wie, czemu służyć: Nie ten najlepiej służy, kto rozumie”. Z tym z kolei kojarzy mi się moja rodzinna wioska góralska i ci, którzy w niej mieszkają. W Waksmundzie niedaleko Nowego Targu żyją górale bardzo oddani Panu Bogu. Im jestem starszy, tym bardziej podziwiam ich prostą wiarę. Mają w sobie taki „Piotrowy odruch wiary”, czyli wiarę bez zbędnych kalkulacji.
Piotr już podczas pierwszego spotkania z Chrystusem pokazał, jak bezgranicznie ufa Mesjaszowi. Porzucił to, czym się dotąd zajmował, zostawił cały swój rybacki dobytek i poszedł za Jezusem. Takie odruchy wiary mojego patrona są dla mnie jasnym drogowskazem.
Z cudownym przemienieniem Jezusa kojarzy mi się jeszcze zdarzenie sprzed pięciu lat. Gdy umarł Jan Paweł II, ruszyliśmy z grupą przyjaciół do Rzymu na jego pogrzeb. Podróż była długa i męcząca. Po nieprzespanej nocy czuwaliśmy potem jeszcze przed murami Watykanu. To cudowne poczucie, że jesteśmy razem na placu Świętego Piotra, przesłaniało nasze zmęczenie.
Nie marudź, że masz pod górkę. Jeśli idziesz tam za Jezusem, na szczycie ujrzysz Jego chwałę.