Nawet największa akcja ratunkowa nijak ma się do tej, która zdarzyła się w Jerozolimie. Największym bohaterem Ameryki ostatnich kilku tygodni jest pilot Chesley Sullenberger. Dokonał on rzeczy niezwykłej. 15 stycznia zasiadł za sterami samolotu. Na pokładzie było 150 pasażerów i 5 członków załogi. Około 15.26 czasu lokalnego Airbus 320 wystartował z lotniska LaGuardia w Nowym Jorku.
Największym bohaterem Ameryki ostatnich kilku tygodni jest pilot Chesley Sullenberger. Dokonał on rzeczy niezwykłej.
15 stycznia zasiadł za sterami samolotu. Na pokładzie było 150 pasażerów i 5 członków załogi. Około 15.26 czasu lokalnego Airbus 320 wystartował z lotniska LaGuardia w Nowym Jorku.
Minutę później pilot poinformował, że w samolot coś uderzyło. Prawdopodobnie stado ptaków. Airbus 320 leciał właśnie na wysokości ponad 900 metrów nad nowojorską dzielnicą Bronx. W kolejnej minucie kapitan zorientował się, że nie pracują silniki. Samolot nie doleci już z powrotem do lotniska. Błyskawiczna decyzja kapitana: lądujemy na rzece Hudson.
Airbus 320 z nieczynnymi silnikami poszybował w stronę wody z szybkością 280 km/h. Kapitan Sullenberger tak precyzyjnie pilotował samolot, że lądując na rzece niemal w środku miasta, uratował życie wszystkim pasażerom i załodze, i w ogóle nie uszkodził samolotu. Zrobił coś, co nikomu się nie udało. Amerykanie nigdy mu tego nie zapomną.
Jednak ta wyjątkowa i spektakularna akcja nijak się ma do tej, o której opowiadamy w tym numerze „Małego Gościa”. Akcja, o której piszemy, dotyczy wszystkich ludzi, którzy żyli, żyją i będą żyć na ziemi. Ta Akcja zdarzyła się w Jerozolimie, gdy Jezus cierpiał i oddał swoje życie. Chciał ratować człowieka z największego i najgroźniejszego nieszczęścia. Z grzechu. I odtąd zawsze, do każdego kto potrzebuje pomocy, wyciąga rękę na ratunek. Wystarczy Ją tylko złapać.
Pozdrawia Was Gabi Szulik,
która kurczowo trzyma
Jezusa za rękę