O sytuacje, w których często wbrew innym, przyznali się do Boga zapytaliśmy kilka znanych osób.
Jakub Kubica
dziennikarz, dokumentalista
FOT. ARCH. JAKUBA KUBICY
Jakub Kubica
dziennikarz, dokumentalista
W liceum należałem do Ruchu Światło-Życie i zdecydowałem się podpisać Krucjatę Wyzwolenia Człowieka, czyli zobowiązanie do abstynencji. Był to czas osiemnastek i moja, jako jedynego w klasie, była bez alkoholu. Dla wszystkich było to dziwne i śmieszne, i namawiano mnie, żebym dał sobie spokój. Osoby z mojej klasy wyszły już po godzinie. No, bo jak tu się bawić bez alkoholu, ale koledzy z grupy oazowej bawili się ze mną do samego rana.
Paweł Janusz
wielokrotny mistrz świata i Europy w karate
FOT. PAP/GRZEGORZ MICHAŁOWSKI
Paweł Janusz
wielokrotny mistrz świata i Europy w karate
Nigdy nie miałem problemu z przyznaniem się do mojej wiary. Wiele zawdzięczam Panu Bogu i nie wstydzę się tego. Kilka razy zdarzyło się, że ktoś w towarzystwie wypowiadał się źle o Bogu albo o Kościele i musiałem się temu sprzeciwić, i widziałem wtedy dziwne spojrzenia a nawet śmiech. Nie jest łatwo iść pod prąd i narazić na wykluczenie z grupy, ale wiara zawsze była obecna w moim życiu i to było dla mnie najważniejsze. Wiele zawdzięczam też Janowi Pawłowi II. Kiedyś na audiencji w Rzymie miałem okazję zrobić mu najlepsze zdjęcie w życiu. Papież wchodził do kościoła, a ja naprzeciwko, jakiś metr od niego, trzymałem aparat. Ale gdy zobaczyłem jego skupioną twarz, jak on głęboko przeżywa Wielkanoc, zrobiło mi się wstyd. To mi bardzo pomogło, by inaczej spojrzeć na przeżywanie swojej wiary.
Danuta Holecka
dziennikarka telewizyjna
FOT. PAP/LESZEK SZYMAŃSKI
Danuta Holecka
dziennikarka telewizyjna
Do swojej wiary powinniśmy przyznawać się cały czas. To Lenin powiedział, że wiara jest prywatną sprawą każdego i niektórzy to powtarzają. A to nie jest tak. Nie można wyłączyć wiary, i kiedy na przykład jesteśmy w pracy, zachowywać się niemoralnie, a po wyjściu z pracy znowu być wierzącym. Dla mnie to bardzo ważne. Wiele zawdzięczam Bogu. Mój syn Julian, jako niemowlak, został zarażony w szpitalu gronkowcem kości. Lekarze nie wiedzieli, co mu jest, a on słabł coraz bardziej. Ktoś nam poradził, aby pojechać do wspólnoty w Zielonce i razem z nimi się modlić. Tak zrobiliśmy. Po dwóch godzinach zadzwonił lekarz. Powiedział, że znaleźli antybiotyk i on na pewno pomoże.
Jacek Borusiński
aktor, grupa Mumio
FOT. EAST NEWS/REPORTER/MIŁOSZ POLOCH
Jacek Borusiński
aktor, grupa Mumio
Całkiem niedawno pewien ksiądz poprosił mnie i żonę, czy nie moglibyśmy na rekolekcjach dla gimnazjalistów dać swoje świadectwo o sakramencie pokuty. Pamiętam, że byłem tego dnia strasznie zmęczony po długiej podróży. Po skończonych rekolekcjach wracając do domu mieliśmy poczucie, że poszło nam dosyć słabo. Nie łatwo mówić do gimnazjalistów…Położyłem się spać, gdy zbudził mnie telefon księdza z tamtej parafii. Mówił, że stała się rzecz niesamowita. Całkiem przypadkiem wśród młodzieży znalazł się dorosły człowiek, który po rekolekcjach poszedł do spowiedzi. Po… 15 latach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.