Rozmowa z Julianem Gembalskim, profesorem Akademii Muzycznej w Katowicach
MAŁY GOŚĆ: Dlaczego komponuje Pan utwory religijne?
JULIAN GEMBALSKI: – To dla mnie dawanie świadectwa wiary. Muzyką chcę chwalić Pana Boga. To potrzeba serca i jeden ze sposobów mojej wypowiedzi. Uważam, że jeśli człowiek otrzymał jakiś talent, to trzeba go rozwij ać.
Czy takie komponowanie może być formą modlitwy?
– Jak najbardziej. Zwłaszcza przy improwizacjach, które powstają na żywo, podczas koncertu. Te utwory nie są zapisane. Ale modlitwą są też utwory zapisane. Moim natchnieniem są przede wszystkim przypowieści lub opisy zdarzeń z Ewangelii.
Jak można przekazać tekst biblijny za pomocą muzyki?
– Bardzo obrazowo, przez skojarzenia. Muzyka wprowadza w pewien klimat. Jeśli na przykład chcę zilustrować nocną wizytę Nikodema u Pana Jezusa, to muszę tak dobrać dźwięki, by stwarzały klimat nocy.
Ile czasu zajmuje Panu takie komponowanie?
– Czasami w ciągu godziny uda się skomponować cały utwór. A bywa, że wracam do utworu po kilku dniach albo w ogóle nie mogę ruszyć z pomysłem i zostawiam to. Pomysł przychodzi czasem w nieoczekiwanej chwili. Wtedy trzeba siadać i pisać. Pół roku temu napisałem utwór „Modlitwa świętego Franciszka”. Myślałem o tym, jaki ma on być, bo Franciszek był prosty, bezpośredni. A więc w utworze też musiały być prostota i lekkość. Skomponowałem to tak, by ludzie w kościele mogli śpiewać.
Podobało się?
– Tak, ludzie przychodzili i dziękowali. Dla mnie to ważne, czy muzyka jest dla słuchaczy przyjemna, piękna. Czy ich pobudza do radości. Bo muzyka może też wywoływać złe emocje. Takie, że nie da się jej słuchać. I wtedy trafi a w próżnię.
Tworzy Pan przede wszystkim utwory na organy. Kiedy po raz pierwszy zetknął się Pan z organami?
– Tworzę utwory organowe oraz pieśni. Gry na organach zacząłem się uczyć, gdy miałem 14 lat. Wcześniej grałem na fortepianie, ale po Mszy nieraz szedłem do organisty. Fascynował mnie podniosły i tajemniczy dźwięk organów.
Czy to prawda, że organy najlepiej chwalą Pana Boga?
– Organy pojawiły się w kościele w VII wieku. Papież Witalian pozwolił, by pomagały w modlitwie. Odtąd znajdują się w kościołach i rzeczywiście pomagają chwalić Pana Boga.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.