Dwieście lat po Chrystusie ze słowem papieża liczyły się wszystkie gminy chrześcijańskie. A papież Dionizy wiele ważnych słów powiedział.
Gdy w roku 174 umierał święty papież Soter, Rzym był u szczytu potęgi. Niespełna sto lat później imperium wciąż było olbrzymie, ale jego rozleniwieni i obrośnięci tłuszczem obywatele z coraz większym trudem utrzymywali w całości tak wielki organizm. Napierające plemiona barbarzyńców spoglądały na Rzym coraz łakomiej, niczym wygłodniałe wilki na słabnącą ofi arę. W tym samym czasie, niepostrzeżenie, w całym imperium rozwijało się chrześcijaństwo. Nauka Jezusa Chrystusa ogarniała głowy i serca coraz większej liczby ludzi. Chrześcijanie, choć wyglądali zwyczajnie, zachowywali się w sposób dla innych niepojęty. „Żenią się jak wszyscy i mają dzieci, lecz nie porzucają nowo narodzonych. Wszyscy dzielą jeden stół, lecz nie jedno łoże. Są w ciele, lecz żyją nie według ciała. Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba. Kochają wszystkich ludzi, a wszyscy ich prześladują” – pisał autor wczesnochrześcijańskiego Listu do Diogneta.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.