O miłości do sportu, rodzinie i braku hamulców w motorze opowiada Młodzieżowy Indywidualny Mistrz Polski w speedwayu Maciej Janowski
Mały Gość: – Dlaczego zdecydował się Pan akurat na żużel?
Maciej Janowski: – Już od najmłodszych lat tato zabierał mnie na stadion. A każdy kto chociaż raz pójdzie na żużel zazwyczaj od razu „łapie bakcyla”. Gdy miałem 12 lat pojawiła się szansa spróbowania swoich sił na motorze żużlowym, a że była to moja ogromna pasja, zacząłem uprawiać ten sport.
Dość niebezpieczny sport...
– Jest to sport ekstremalny, więc wiadomo, że niebezpieczny. Każdy żużlowiec chciałby uniknąć upadków, wypadków, ale to niemożliwe. W chwili wyjazdu na tor nie myśli się o strachu. A z biegiem lat strach ustępuje. Doświadczeni żużlowcy starają się unikać niebezpiecznych sytuacji. Na torze jesteśmy dobrze zabezpieczeni. Mamy rożnego rodzaju ochraniacze i specjalne stroje. Od kilku lat stosuje się też dmuchane bandy na torach, które znacznie poprawiły bezpieczeństwo w tym sporcie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.