O powodach prawdziwej radości i przyczynach smutku z ojcem Stanisławem Jaroszem, paulinem, proboszczem parafii we Włodawie
Mały Gość: Czy Pan Jezus miał poczucie humoru?
Ojciec Stanisław Jarosz: – Jeszcze jakie!
A jakieś przykłady?
– Parę razy tak wystawił faryzeuszów do wiatru, że nie wiedzieli, co zrobić. Na przykład stawiają mu pytanie, czy trzeba płacić podatek cezarowi. Faryzeusze przychodzą po to, żeby Jezusa ośmieszyć a On nie ośmiesza, nie kpi z nich, tylko odpowiada: „Oddajcie cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga”. Kto obserwował tę rozmowę, mógł się pośmiać patrząc na zdziwione miny faryzeuszy.
To jest właśnie poczucie humoru, że inni się śmieją. Nie wesołek, ale ten, który przynosi radość.
Jaka jest różnica między wesołkiem a człowiekiem radosnym?
– Wesołek cieszy się sam. Czasem mówimy, że ktoś zachowuje się głupkowato – to właśnie wesołek. A człowiek pogodny, radosny innym niesie, daje radość. Kiedy oglądam kabaret, to nie rozśmiesza mnie ten, kto sam się śmieje. Rozśmiesza ten, który ma minę poważną, a wszyscy dokoła się śmieją.
Jezus przyniósł ludziom radość, która nie jest wesołkowata, ale radość, która bierze się zupełnie z czego innego
Z czego?
– Odpowiedź jest bardzo prosta. Jezus przyniósł dobrą wiadomość o zbawieniu, o życiu wiecznym, o odpuszczeniu grzechów.
To dlaczego ludzie są czasem smutni?
– Pierwszym powodem smutku jest grzech. To już po Adamie i Ewie było widać. Kiedy zgrzeszyli, byli smutni i schowali się szybko przed Panem Bogiem. I to można też zobaczyć u ludzi. Ludzie żyjący w grzechu to tak naprawdę smutasy. No, bo co? Z czego ma się cieszyć? Zakłada maskę wesołka i udaje. Zakrywa to, co tak naprawdę ma w środku. Grzech jest początkiem jego wewnętrznego smutku.
Podobnie było, gdy Kain zabił swojego brata…
– Właśnie, Pan Bóg zapytał go: „Dlaczego jesteś smutny i dlaczego Twoja twarz jest ponura? Gdybyś postępował dobrze, byłbyś pogodny…” (Rdz 4, 6–7).
Nie mogę się cieszyć, skoro odłączyłem się od miłości ojca? Nie mogę się cieszyć naprawdę, skoro mi sumienie coś wyrzuca. Mogę tańczyć, żartować, nawet śmiać się, ale w środku będę potwornie smutny.
Dlaczego mówimy czasem, że ktoś cieszy się jak dziecko?
– Bardzo wielu ludzi potrafi cieszyć się z drobnych, małych rzeczy, jak dziecko. Dlaczego tak mówimy? Bo dziecko ma radość prawdziwą. Nie ma w nim smutku, który pochodzi z grzechu. Dziecko budzi się rano i od razu uśmiecha się do mamy.
Bo wie, że mama go kocha…
– I to jest kolejny element radości. Ktoś, kto czuje, wie, że jest kochany, potrafi cieszyć się z byle powodu. Nie ma grzechu, wie, że jest kochany i jest radosny.
Ma w sobie kociołek radości. Rano się budzi i od razu chce śpiewać. Nie musi mieć wielu rzeczy, nie musi mieć wszystkiego, ważne, że jest kochany i że mu przebaczono. Bo jak dziecko nabroi i mama mu przebaczy, to ono bardzo często od razu chce się do mamy przytulić.
Podobnie jest po spowiedzi.
– No, tak. Jak Jezus przebaczy, to chce się skakać z radości, jak ten paralityk, albo niewidomy, którego Jezus uzdrowił.
To znaczy, że Jezus dawał radość?
– Tak, Jezus sprawiał radość innym. On jest źródłem prawdziwej radości. W Ewangelii nie ma spisanego życiorysu Jezusa punkt po punkcie. Tam jest Jego katecheza. Ale skoro wiemy, że Jezus był jak człowiek, że płakał gdy umarł Jego przyjaciel Łazarz, że cierpiał, że Go bolało, to na pewno też się cieszył. A że Ewangeliście tego nie napisali? Bo to jest oczywiste, że radość, śmiech należą do życia. Co mieli pisać? Że wieczorem siadali, jedli placki pszenne, popijali winem i opowiadali kawały? A co by komuś dała taka informacja? Nie ma też tego, że Jezus chorował. A pewnie i chorował, jak był mały.
A dlaczego Jezus mówił, że błogosławieni są ci, którzy się smucą?
– Należałoby to przeczytać odwrotnie, że ci, co się smucą, będą szczęśliwi, będą pocieszeni. Chodzi o to, że Bóg na smutek człowieka odpowie radością. Błogosławieństwo nie jest ze smutku, tylko z pocieszenia.
Ale do tego potrzebna jest wiara. Ludzie bez wiary, nawet jak wygrają samochód, nie potrafią cieszyć się w pełni.
Dlaczego?
– Bo nie mają nadziei, dalszej perspektywy. Bo jak powiedziałem, źródłem radości jest Jezus. Człowiek, który ma nadzieję w Bogu, wierzy, że nawet śmierć nie jest końcem. Śmierć nie jest dla niego straszna, bo wie, że idzie na spotkanie z Bogiem. Przecież nie może być inaczej. Jeśli umierająca matka cieszy się, że kilka minut przed śmiercią mogła uścisnąć syna, pogłaskać go po twarzy albo potrzymać za rękę, to skąd ma tę radość? Z nadziei, którą daje Bóg. Ona wie, że umiera a mimo to, jest w niej radość.
Gdy człowiek ma jakąś obietnicę, nadzieję, cieszy się. Cieszą się młodzi podczas ślubu, bo mają nadzieję na szczęśliwe życie, cieszą się rodzice, gdy rodzi im się dziecko, bo mają nadzieję, że będzie zdrowe, dobre i mądre.
To jeszcze na koniec, krótko, co to znaczy być radosnym?
– Nie trzeba opowiadać kawałów, ale mieć radość w sercu, wewnętrzną pogodę ducha. Mieć radosne oczy, dobre słowo, dostrzegać dobro u innych. Tak, żeby inni czuli się przy tobie dobrze. Dobry człowiek z dobrego serca wyjmuje dobre rzeczy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.